Sardynia bez tłumów
Europejskie Karaiby – takie słowa słyszy się często o Sardynii! Październikowy wypad na tę dużą, włoską wyspę to był świetny pomysł! Wiedziałam, że na pierwszy rzut pójdzie na pewno północna część, szczególnie polecana też przez samych znajomych Włochów, którzy rokrocznie od wielu lat tam wracają 😉 Mając około tygodnia do dyspozycji postanowiliśmy wybrać jeden spory region, aby był czas i na poznanie wyspy i na życie plażowe. Szeroko pojęte okolice Olbii wchodziły więc w grę od samego początku 🧡 Prowincję Sassari i fragment Nuoro polecam zatem z nieskrywaną przyjemnością!
Olbia – jak dolecieć?
Największe i najpopularniejsze lotniska na Sardynii to te znajdujące się w Cagliari (największe miasto) na południu, Alghero na północnym-zachodzie i właśnie w Olbii. Olbia jest miastem portowym niewiele większym od polskiego Kołobrzegu. Można tu dotrzeć zarówno drogą morską (np. z kontynentalnych Włoch, w linii prostej z Rzymu jest tu raptem 300km). Jeśli chodzi o loty z Polski, możliwy jest natomiast np. kombinowany lot z Katowic z przesiadką w Mediolanie. Widoki są tego jednak warte 🧡
Nuragi
Olbia była prawdopodobnie założona przez Nuragijczyków. Ruiny i pozostałości cywilizacji nuragijskiej można spotkać na całej wyspie. Nuragijczycy to dosyć tajemnicza ludność żyjąca tylko na Sardynii przez 2-3 tys. lat od około 2000r. p.n.e. Budowle tworzone przez ówczesnych mieszkańców były bardzo charakterystyczne, w szczególności ze względu na specyficzne wieże. Nadal jest ich ponad 7000 na wyspie. Żal być na Sardynii i nie zobaczyć ani jednego, a dla pasjonatów historii to zdecydowanie must see w tej części świata!
Costa Smeralda
Jeśli chcemy zobaczyć spektakularne Wybrzeże Szmaragdowe, to najlepszą bazą wypadową będzie właśnie Olbia i jej okolice. Temperatura wody w październiku czy listopadzie już oczywiście nie zagrzeje zbytnio naszych przemarzniętych kłykci i innych kości, ale jej czystość, przejrzystość i barwa to po prostu wycinek z folderów turystycznych, w tym wypadku bez użycia programów graficznych 🧡 Całe wybrzeże w okolicach Olbii skrywa przepiękne, czasem niedostępne zatoki, oddzielane od siebie skalnymi ścieżkami. Plaże dzięki temu kuszą swoją kameralnością i intymnością. Feeria barw wody, roślinności i piasku pląsa przed oczami, dając obraz prawdziwego raju 🧡 Raju, który poza szczytem sezonu głaszcze ciszą, spokojem i wytchnieniem!
Golfo Aranci
Na lotnisku w Olbii oczywiście bez problemu wypożyczymy auto czy nawet wsiądziemy w pociąg, który zawiezie nas prosto do miasteczka Golfo Aranci. Trochę przypadkiem stało się naszym punktem startowym, ale było ogromną miłą niespodzianką. Portowa mieścina położona jest trochę na uboczu, a jednocześnie można ją śmiało uznać za bramę do Wybrzeża Szmaragdowego. W pobliżu znajdziemy dużo pysznych knajp i lodziarni oraz sekretnych plaż. Niedaleko znajdują się z kolei popularne ośrodki turystyczne czyli eleganckie Porto Cervo czy Porto Rotondo, ale to już trochę inna bajka, bardziej ekskluzywna i mniej swojska 😉
Bliskość Korsyki
Północ wyspy ma to do siebie, że na horyzoncie majaczy już wyraźnie inna spora wyspa. Korsyka! Cieśnina Świętego Bonifacego oddzielająca te dwie wyspy znana jest z trudnych warunków np. silnych prądów. Jednak, jeśli tylko czas nam pozwala na dodatkową wycieczkę, warto wyskoczyć na chwilę do Francji, bo jest stąd naprawdę łatwo dostępna 😉 Promy startują z kilku portów na Sardynii, a przeprawa z miejscowości Santa Teresa do Bonifacio na Korsyce trwa raptem godzinę.
Plaże Nuoro
Trochę mniej się o nich mówi, ale zauroczyły mnie od pierwszego momentu! Często są długie, szerokie i w tym okresie roku bezludne. Bezkres jaśniutkiego drobnego piasku i przyjemne fale dają poczucie prawdziwej wolności. Okalająca roślinność, w szczególności wysokie trawy pozwalają zjednoczyć się z dziką naturą. Lubię plażę La Caletta za widoki a moja ukochana Berchida warta jest na pewno tego karkołomnego (acz pięknego) dojazdu po nierównej polnej drodze przez chaszcze i krzaczory 😃
Archipelag La Maddalena
Będąc w północnej części wyspy, grzechem zdaje się być pominięcie tego oszałamiającego archipelagu wysp! Już sam rejs statkiem z portu w Palau jest wielką atrakcją, a im bliżej do celu, tym dokładniej możemy poczuć klimat miasteczek i atmosferę wyspiarskiego luzu. Warto mieć samochód i ruszyć przed siebie, aby poznać przepiękne zakątki i miejsca mniej dostępne. Często trzeba przedrzeć się przez lekki gąszcz, żeby oczom ukazał się olśniewający widok na morze i dziewicza plaża. Przepiękne miejsce, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie! Huczne wieczory kawalerskie na statkach kilkaset metrów od brzegu jak najbardziej też 😉
Sardyńskie jedzenie
Lista pyszności koniecznych do spróbowania na Sardynii jest również konkretna! Wspomnieć należałoby choćby o maloreddu czyli tutejszej odmianie gnocchi oraz culurgiones będącym sardyńskim odpowiednikiem ravioli. Bardzo ciekawym daniem jest fregola – specyficzny makaron, podobny do kaszy kuskus, tyle że większy, najczęściej gotowany z rybą, zgodnie ze sztuką serwowany jak zupa. Dla mięsożerców poleca się młoda wieprzowina gotowana tradycyjnie z mirtem, zwana porceddu. Lokalnym deserem są natomiast przepyszne seadas zrobione z dwóch składników, z których wyspa jest znana tj. sera i miodu. I to jest niebo w gębie! Zwieńczeniem posiłku niech będzie sardyński likier mirtowy!
Sardynia brzmi jak miejsce dla praktycznie każdego. Jest tu jesienią spokojnie i malowniczo, a cała wyspa wygląda wprost jak z pocztówki. Z pewnością idealne miejsce na wyjazd z dziećmi i szaleństwa w wodzie i piasku! Z pozoru miejscami może wydawać się dla niektórych z lekka nudnawo, wręcz flegmatycznie. Dla wielu właśnie to jest potrzebne choć raz w roku - brak pośpiechu, błogość i sielanka. I jak zawsze, sposób spędzania czasu na wakacjach zależy od potrzeb, bo i dla tych najaktywniejszych na pewno coś się znajdzie 🧡