Amsterdam na powitanie lata
Szanowni Państwo, werble i fanfary, oficjalnie mamy lato! A jak lato, to długie dni i cudne, ciepłe wieczory. Aż żal nie skorzystać i nie wyjechać gdzieś, gdzie można wycisnąć z tych chwil jak najwięcej. Zapraszam do Amsterdamu i jego pięknych okolic 😊
Niekończące się letnie dni
Jakież było moje zdziwienie, gdy po 22 w czerwcu pod Amsterdamem było zupełnie jasno i świeciło słońce! Niby człowiek wie, kiedy dokładnie jest zachód słońca, ale jednak fakt, że dopiero po 23 nastaje noc, robi wielkie wrażenie. Od razu inna energia i chęć to wykorzystania tych długaśnych dni. Aż spać się odechciewa 😉
Jak Amsterdam to tylko rower!
Być w Amsterdamie i nie zwiedzać go rowerem – żal! Wypożyczalni jest tu na pęczki, a z fotelikami czy przyczepkami dla maluchów nie ma najmniejszego problemu. Kocham tę niezależność poruszania się jednośladem, bo i dojechać można wszędzie a i problemów z parkowaniem brak. Cały ten tutejszy rowerowy styl życia dodaje optymizmu, a infrastruktura okołorowerowa jest imponująca (zawsze jest miejsce na przyczepienie roweru, ale i tak mnóstwo ludzi po prostu sobie go zostawia bez zabezpieczenia 😉). Chłonięcie Amsterdamu na rowerze to cudowna przygoda, podczas której czuć ten swoisty miejski klimat. Z wiatrem we włosach odwiedzamy poszczególne punkty a na koniec wśród zieleni relaksujemy się w parku – cudnie!
Wege-raj
Trzeba przyznać, że Amsterdam to prawdziwe piekło dla pewnego polskiego polityka XD Wszędzie nie tylko te rozwścieczone rowery, ale też mnóóóóóóóóóstwo wegetariańskich i wegańskich miejscówek. Na śniadania, brunche czy lunche – do wyboru, do koloru. To tu zjadłam chyba najlepszy hummus (z dodatkami) w życiu i to tu w całkowicie niezobowiązującej, luźnej, nieco hipsterskiej atmosferze można wypić/zjeść coś oryginalnego. Pycha!
Co zobaczyć w Amsterdamie?
Przede wszystkim warto nieśpiesznie eksplorować miasto – po prostu wsiąść na rower i wybrać się na wycieczkę przez mosty i kanały, podziwiać charakterystyczną zabudowę i poczuć atmosferę miasta. Jak przystało na rozbudowaną tkankę miejską z tradycjami, jest to też miasto muzeów, z których polecam odwiedzić oczywiście kultowe Rijksmuseum. Gdy zmęczone nogi dają już o sobie znać, spory park o nazwie Vondelpark (świetne ścieżki!) da nam cień i wytchnienie w popołudniowym słońcu a wieczorem odrobinę relaksu z muzyką w tle.
Haarlem
Odkryte trochę przypadkowo piękne miasteczko z klimatem ❤️ Tradycyjna holenderska myśl urbanistyczna z jej wąskimi stromymi domami, w których to nie uświadczymy nigdy firan ani zasłon, cieszy oko swoim minimalistycznym stylem. Mnóstwo tu dookoła zieleni, terenów do jazdy na rowerze, a do tego jest to miejsce świetnie skomunikowane z Amsterdamem i wybrzeżem. W knajpach od samego rana serwowane są przepyszne, różnorodne śniadania, a ceny noclegów są znośniejsze niż w Amsterdamie. Szczerze mówiąc, byłam trochę zszokowana jak po raz pierwszy zobaczyłam koszty pobytu w Amsterdamie. Haarlem jest tu naprawdę korzystną opcją i świetną bazą wypadową na wycieczki po okolicy. Mieszkaliśmy właśnie w tradycyjnym domu na poddaszu (strome schody z dwulatką 😉) u rodziny z brytyjskimi korzeniami – bardzo gościnnie, przynieśli nam nawet śniadanie do pokoju. Czuliśmy się jak w domu!
I jest tu morze!
Koleją zarówno z Amsterdamu, jak i Haarlemu dostaniemy się szybko prosto nad morze <3 Zaandvort to miejscowość położona nad Morzem Północnym - z szeroką, piaszczystą plażą i długą promenadą. Można się wykąpać, pobawić w piasku i spacerować do woli. Miły wiaterek smaga nasze lica a w przerwach między szaleństwami możemy cieszyć nasze podniebienia lokalnymi smakołykami. Broodje haring to mus – kanapka ze śledziem, jakiej nie jedliście 😉
To, co ma do zaoferowania Amsterdam i okolice idealnie nadaje się na kilkudniowy wypad właśnie w te najdłuższe dni w roku ❤️ Myślę, że to zdecydowanie najlepszy czas, żeby wykorzystać czas z dziećmi na maksa. Z chęcią popedałowałabym tam jeszcze raz – jedziemy razem?